Boża logika jest inna niż nasza. Wejście w nią oznacza akceptację sacrum, pewnej tajemnicy, odkrycia misterium Bożej obecności w codzienności, misterium, które czasem – albo często – wykracza poza nasze możliwości rozumienia, które wymaga przyjęcia w wierze i… milczeniu. Tak Maryja i Józef przyjmują Bożą tajemnicę. Ona mówi „fiat”, ale potem już nic nikomu nie tłumaczy; przyjmuje postawę milczącej adoracji wobec tajemnicy. On – w ogóle nic nie mówi, ale czyni to, co Bóg mu poleca. Życie chrześcijańskie wymaga podobnej postawy. Odejścia od stawiania samego siebie i swojego projektu życia w centrum. Pełnego miłości przyjęcia obecności Bożego misterium w naszym życiu i pozwalania, by ono kształtowało nasze życie, nasze plany i nadzieje. Tym bardziej takie jest życie karmelity, a zwłaszcza karmelitanki bosej. Odejście na samotność, wejście w milczenie, szukanie w tym milczeniu i samotności tego, czego oczekuje Bóg, jest odejściem, czy raczej progresywnym odchodzeniem, od stawania samego siebie w centrum, jest wchodzeniem w przeżywanie w codziennym życiu logiki obecności Bożej… „aby chodzić w obecności żyjącego Boga”, ćwicząc się w wierze, która jak uczy św. Jan od Krzyża, jest ciemna, ćwicząc się w nadziei, która jak uczy św. Paweł, odnosi się do przedmiotu, którego nie posiadamy.

Ta droga jest też wejściem w logikę Krzyża. Krzyża, który poznał i z miłością przyjął w swoim życiu św. Józef. Niepokój związany z tajemnicą, która pojawiła się w Jego życiu, niepokój związany z uratowaniem życia Jezusa przed Herodem, niepokój związany z zapewnieniem codziennego bytu rodzinie, lęk, gdy Jezus zaginął podczas pielgrzymki do Jerozolimy, wcześniej tajemnica słów Symeona, które przecież i on słyszał… Wejście w Bożą logikę jest zawsze wejściem w logikę Krzyża. Chrześcijaństwo jest przyjęciem prawdy, że „moc w słabości się doskonali”, że przez zgorszenie Krzyża Bóg zbawił świat i że przez przyjęcie własnych słabości, cierpień, trudnych okoliczności życia, trudnych osób… w łączności z Chrystusem wraz z Nim budujemy miłość i włączamy się dzieło zbawienia. Nasze Konstytucje tak definiują życie karmelitanki bosej: „Powołanie Karmelitanek Bosych jest darem Ducha Świętego, przez który są wezwane do ‘tajemniczego zjednoczenia z Bogiem’, w przyjaźni z Chrystusem i w zażyłości z Najświętszą Maryją Panną w życiu, w którym modlitwa i ofiara z siebie splatają się w jedno z wielką miłością do Kościoła” (rozdz. 1). Ofiara z siebie… „Upodobnienie się do Chrystusa i uczestnictwo w Jego zbawczej misji, stanowiące istotny element naśladowania Pana, wymagają od Karmelitanek Bosych całkowitego wyrzeczenia się samych siebie (…). Podstawową i najbardziej owocną pokutą, jaką Karmelitanki Bose winny praktykować każdego dnia z odnowioną wielkodusznością (…) jest ta, która wynika z ich powołania; wyrzeczenie i oderwanie, do których zobowiązuje życie według rad ewangelicznych; radykalizm właściwy życiu całkowicie poświęconemu kontemplacji; ofiary związane z życiem we wspólnocie, prowadzonym zawsze w tym samym klasztorze; monotonia obserwancji zakonnej i zajęć klasztornych; ciężar pracy” (rozdz. 2).

Jak widać – nic nadzwyczajnego. Monotonia obserwancji, ciężar pracy, codzienne zajęcia… Zwykłe, szare życie. Takie też było życie św. Józefa. Codzienne prace, obowiązki, utrzymanie rodziny… I temu nadał wymiar zbawczy. Bo Józef jest też dla nas wzorem pracy, codziennej, zwykłej pracy, która jest drogą uświęcenia. Pracy, które nie ma być egoistyczną samorealizacją, ale budowaniem dobra w świecie i składaniem daru z siebie, czyli wyrazem konkretnej, codziennej miłości. Tym są te wspominane już powyżej „czyny”. Codziennym działaniem, prostymi, szarymi obowiązkami, ale pełnionymi inaczej – z motywacją miłości i dobra. Praca jest integralną częścią życia w Karmelu. Reguła mówi: „Powinniście także wykonywać jakąś pracę, aby szatan znajdował was zawsze zajętych”, a Konstytucje: „Naśladując Chrystusa który w Nazarecie pracował własnymi rękami(…), mniszki chętnie poddadzą się powszechnemu prawu pracy, dzieląc los ubogich, zdobywając w trudzie środki konieczne do życia i oddając na służbę sióstr swoją energię i zdolności, świadome, że także poprzez pracę włączają się w zbawcze dzieło Chrystusa” (rozdz. 2). Ten aspekt życia św. Józefa doceniała też św. Teresa od Jezusa – dla niej Józef był tym, który służył – oddał całe swoje życie na służbę Jezusa i Maryi.

Jest jeszcze coś więcej. Św. Jan Paweł II w adhortacji Redemptoris custos pisze, że w życiu Józefa zrealizowała się również w pełni miłość oblubieńcza i małżeńska, jako że osiągnięte zostało – choć w inny sposób – to, co stanowi jej istotę: zjednoczenie serc i dusz, wzajemna zgoda, duchowa intensywność zjednoczenia (por. nr 7, 19). W ten sposób Józef i Maryja stają się wspaniałym wzorem dla małżonków wszystkich czasów. Jednocześnie, głęboka duchowa przyjaźń, na której buduje się rodzina nazaretańska, może być wzorcza dla budowania życia siostrzanego i braterskiego we wspólnotach karmelitańskich. Św. Teresa od Jezusa pisze: „Tutaj wszystkie powinny być z sobą w przyjaźni, wszystkie powinny na równi siebie miłować, wszystkie wzajemnie cenić i wzajemnie się wspomagać” (Droga doskonałości 4,7), a nasze Konstytucje przypominają, „aby siostry (…) pomagały sobie wzajemnie w dążeniu do świętości, przyjmując za najwyższą normę życia miłość, którą Pan polecił swoim uczniom” (rozdz. 5).

„Czerpiąc inspirację z Ewangelii, Ojcowie Kościoła już od pierwszych wieków podkreślali, że św. Józef, który z miłością opiekował się Maryją i z radością poświęcił się wychowaniu Jezusa Chrystusa także dziś strzeże i osłania mistyczne Ciało Odkupiciela, Kościół”– to znów słowa z adhortacji św. Jana Pawła II (nr 1). Św. Józef jest patronem Kościoła. A karmelitanka jest tą, która poprzez konsekrację daje swoje życie Kościołowi. „Charyzmat terezjański wymaga, aby modlitwa, konsekracja i całe życie Karmelitanek Bosych były oddane sprawie zbawienia dusz”, tak, „że jeśli ich modlitwy, ofiary i życie nie są temu poświęcone, nie osiągają celu, dla którego Bóg je zgromadził” (rozdz. 1, por. rozdz. 7). W tym streszcza się nasze życie i oddanie. W tym znajdujemy też w świętym Józefie tego, który nieustannie jest nam bliski, wspiera nas w naszych codziennych wysiłkach i jest Patronem i Opiekunem naszego Zakonu.

W ciągłej relacji z Chrystusem, życiu wiary w szukaniu i wypełnianiu woli Bożej, zbawczym przyjmowaniu cierpienia, realizowaniu miłości i oddania siebie pośród codziennych, najprostszych obowiązków, w życiu siostrzanym i zaangażowaniu apostolskim prowadzi nas, patronuje nam i opiekuje się nami św. Józef. A nade wszystko jest dla nas wzorem, jakby jasną latarnią, wskazującą Drogę, którą jest sam Chrystus.

„Obowiązku modlitwy i kontemplacji nie można ograniczyć do ściśle określonego czasu przeznaczonego na modlitwę. Przeciwnie, w duchu Reguły winna ona przenikać całe życie, aby chodzić w obecności żyjącego Boga, w nieustannym ćwiczeniu się w wierze, nadziei i miłości, tak aby całe życie stało się modlitwą w poszukiwaniu zjednoczenia z Bogiem” (z Konstytucji).

 Życie Józefa to również nie tylko proste „bycie z…”. To ponadto nieustanne szukanie woli Bożej i gorliwa troska o to, by ją wypełniać w życiu. Tak musiało być w jego życiu zawsze, skoro tę samą postawę przyjął wobec tajemnicy Zwiastowania i Bożego macierzyństwa. Szukał, czego Bóg od niego oczekuje w tej sytuacji, a gdy zrozumiał, natychmiast poznaną Bożą wolę wypełnił. Bez słów, bez zwlekania. Tym jest życie karmelity i karmelitanki. Sama modlitwa bez czynów jest jedynie iluzją, pobożnym wzruszeniem. Modlitwa, która jest prawdziwa, rodzi owoce. Na końcu swojego traktatu o modlitwie, Twierdzy wewnętrznej, gdy już doszła do opisu najgłębszego możliwego w tym życiu zjednoczenia z Bogiem, św. Teresa pisze: „To jest, córki, kres modlitwy, (…) aby [z niej] rodziły się czyny, i jeszcze raz czyny”.

Nie wynika z tego jednak, że św. Józef jest patronem nad-aktywności czy pracoholizmu ani że św. Teresa promuje tego typu postawy. Chodzi o zupełnie coś innego. O wejście w Bożą logikę w codziennym życiu, rozpoznanie jej, zaakceptowanie i konsekwentne wprowadzanie w życie. Nie chodzi o to, by robić cokolwiek, ale by robić to, czego oczekuje od nas Bóg. A Jego logika jest często inna niż nasza. I tu św. Józef staje się dla nas patronem wiary. Jak trudny musiał być dla niego czas po Zwiastowaniu! O. Roman Llamas, karmelitański znawca św. Józefa, pisze wręcz, że Święty przechodził wtedy swoją noc ciemną: „Możemy wyjaśnić próbę św. Józefa na podstawie tego, co Jan od Krzyża mówi nt. nocy ciemnej zmysłów w rozdz. 8-9 oraz 14 pierwszej księgi Nocy ciemnej, a mianowicie, gdy ktoś jest całkiem uspokojony [wyciszony], radując się Bogiem, nagle [zaś] z powodu jakichś zewnętrznych okoliczności widzi siebie zanurzonego w okrutnej nocy; nocy, w której Bóg zsyła burze i wewnętrzne zmagania, skrupuły i ogromny zamęt. Są to życiowe sytuacje niepokoju, pytań, wątpliwości, lęków, pragnień, dążeń, nadziei zrodzonych w kręgu tego, co stanowi życie osobiste, jaką może być noc ciemna matki rodziny, małżonka, robotnika, prostego człowieka” (R. Llamas, Św. Józef osamotniony w obliczu tajemnicy, Kuria Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych, Kraków 2004, s. 5)

Święta Teresa od Jezusa, Matka, reformatorka Karmelu, żywiła gorącą cześć do świętego Józefa. Większość klasztorów, które założyła, nosiło imię tego świętego Patrona. Za jej przykładem Karmel nazywa świętego Józefa Ojcem i Opiekunem i często ucieka się do jego wstawiennictwa. Jednak w Świętym z Nazaretu mamy nie tylko możnego orędownika w niebie u Boga. Józef jest przede wszystkim przykładem dla każdego karmelity i karmelitanki bosej. Jego życie, jego cnoty są w istocie swojej karmelitańskie. I jak Najświętszą Maryję Pannę nazywamy w Karmelu naszą Matką i Siostrą, a na obrazach chętnie przedstawia się ją w habicie karmelitańskim, tak św. Józef – choć rzecz to w ikonografii niespotykana – ze względu na swój sposób życia, zwłaszcza życia wewnętrznego, duchowego – spokojnie mógłby pojawić się w karmelitańskim habicie.

„…mają… [oddawać] się w dzień i w nocy rozważaniu Prawa Bożego i czuwaniu na modlitwach” (z Reguły); „[modlitwa] winna przenikać całe życie, aby chodzić w obecności żyjącego Boga” (z Konstytucji Karmelitanek Bosych, rozdz. 4. Komunia z Bogiem).

Kto głębiej od św. Józefa pojął tę prawdę? On od momentu narodzin Jezusa nieustannie obcował z żywym Bogiem, Bogiem wcielonym, który żył z nim pod jednym dachem, dla którego był ojcem i opiekunem. Św. Teresa pojmowała tę szczególną więź, która łączyła Józefa z Jezusem. Jednocześnie głęboko żyła tym, co stanowi samo serce modlitwy chrześcijańskiej – świadomością, że modlitwa jest niczym innym jak przyjacielską rozmową, przyjacielskim przebywaniem z Jezusem. Analogia nasuwa się sama. Ten, który był tak blisko Jezusa w Jego życiu doczesnym, najlepiej może nas nauczyć, jak przebywać z Jezusem w naszym sercu, na modlitwie. Jasno też nam wskazuje swoim życiem na istotę modlitwy – nie chodzi o formuły, środki, ilość odmawianych modlitw, ale o BYCIE Z… Bycie, które było istotą jego życia.

 

 

 

 

 

 

 

"Karmel Terezjański otacza specjalną czcią św. Józefa, Oblubieńca Dziewicy Maryi i mistrza modlitwy".

11 lutego 2021

Św. Józef,
czyli karmelitański Święty

Obrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego świętego Józefa, usilnie się jemu polecając. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w wielu pilniejszych jeszcze, w których chodziło o cześć moją i zatracenie duszy, Ojciec ten mój i Patron wybawił mię i więcej mi dobrego uczynił niż sama prosić umiałam. (…) Szczególnie dusze oddane modlitwie wewnętrznej powinny go ustawicznie wzywać z ufnością i miłością; nie rozumiem, jak można pomyśleć o Królowej Aniołów i o tych latach, które przeżyła z Dzieciątkiem Jezus, a nie dziękować zarazem świętemu Józefowi za poświęcenie, z jakim wówczas ich oboje opieką swoją otaczał. Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi”. (św. Teresa od Jezusa, Księga życia, 7,6.8)

 

Klasztor Mniszek Bosych Zakonu NMP z Góry Karmel

pw. Ducha Świętego i św. Józefa w Warszawie

Formularz

kontaktowy

022-632-50-74

w godz. 9-12

          i 14-17

Numery kont:

 

PLN: 75 1240 1037 1111 0010 2552 6401

 

USD: PL37 1240 1037 1787 0010 2552 6847 SWIFT CODE : PKOPPLPW

 

EURO: PL79 1240 1037 1978 0010 2552 6629 SWIFT CODE : PKOPPLPW

 

Klasztor Mniszek Bosych

Zakonu NMP z Góry Karmel

ul. Wolska 27/29

01-201 Warszawa

"Bądź błogosławiony, Panie, niech Cię chwali wszystko stworzenie, za tyle łask, z których największa ta,

żeś mi pozwolił służyć Ci w Zakonie!"

- św. Teresa od Jezusa

Polityka prywatności

Regulamin strony